Co, jak życie to tylko pierwszy lvl w grze? (Charlie)
Zacznę może od pewnego przemyślenia na temat gier. Zauważyłem, że gry są o wiele ciekawsze, gdy są podzielone na odpowiednie rozdziały, a gra nie skupia się na samych "lvl'ach". Ja bym ujął to jako, że życie to tak naprawdę pierwszy rozdział naszego istnienia, a lvl'e to doświadczenie, które na co dzień zdobywamy.
Zacznijmy od początku.
Kiedy się rodzimy, nic jeszcze nie potrafimy ocenić, ani tak naprawdę zrobić. Jesteśmy skazani na samych siebie. Ale co było wcześniej? Co było przed naszymi urodzinami?
Odpowiedź jest prosta: Poczęcie.
Ale wszyscy sobie pewnie teraz myślą: "No dobra... Ale przecież ta odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje, bo jest ona oczywista."
Zacznę od tego, że jestem wierzącym i praktykującym katolikiem. Więc co było według mnie wcześniej? - Bóg. Tak, wcześniej był Bóg, który ukształtował naszą duszę i "włożył" ją w ciało.
-Czyli wcześniej nie istniałem?
No niestety. Dlatego tak mało wiemy (a tak naprawdę nic) na temat tego, co jest poza naszym życiem. Gdybyśmy istnieli wcześniej, to myślę, że każdy by pamiętał to co było przed tym zanim "weszliśmy" w ciało, będąc wtedy duszą. Myślę, że nie działałoby to w taki sposób, że "wchodząc w ciało" zapominamy wszystko.
Ale co dalej?
Dalej to już sprawa naszych rodziców/opiekunów, którzy wskażą nam ścieżki, którymi możemy się kierować. Następnie jest to nasza sprawa, w zależności czy jesteśmy podatni na rady innych. My podejmujemy decyzje, te lepsze czy gorsze. Walczymy niejednokrotnie z problemami swoimi, a czasami próbujemy pomóc innym nic tak naprawdę nie wiedząc, dla samego poczucia szczęścia, że komuś się pomogło. Co dziwne, w życiu nie ma sformułowania "Level Down". Wręcz przeciwnie! Zamiast "Level Down" dostajemy "Level Up" za to, że wiemy co zrobiliśmy źle. Od nas wtedy też zależy, czy doprowadzimy jeszcze raz do takiej sytuacji, czy uda nam się wybrnąć z niej zanim się tak naprawdę zacznie. Ewentualnie też czy zdołamy z niej w miarę "zgrabnie" wybrnąć gdy do niej dojdzie.
"Żyjemy po to, aby umrzeć"
Z jednej strony tak, ale nie do końca. Żyjemy po to, aby żyć. Na końcu jednak zawsze jest ta śmierć. Czym ona jest? Tak jak wcześniej pisałem, codziennie niejednokrotnie zmagamy się z różnymi problemami. Zacznę od pojęcia "śmierć częściowa". No i wrócę też do tego, że jestem człowiekiem głęboko wierzącym.
"Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz" (ks. Piotr Pawlukiewicz)
Przeczytaj i posłuchaj więcej na ten temat
Powiem tylko krótko. Nie trudno zinterpretować to zdanie. Na co dzień popełniamy błędy, żyjemy schematycznie. Wiadomo - to jest złe! Jak to powiedział ks. Pawlukiewicz, niektórzy to mają taki trójkąt wzajemnej adoracji, gdzie życie wygląda tak: Komputer -> Lodówka -> Łóżko. Takie zamknięte koło. I tak przez 6 dni w tygodniu. Dlaczego przez 6? Bo w niedzielę jest święto! I jest: Lodówka -> Komputer -> Łóżko - tak dla odmiany. Przyznam, że czasem i moje życie tak wygląda i wcale nie jestem z tego dumny. Wstaję rano, spakuję się szybko i ruszam na uczelnię. Wracam, może zjem obiad (zależy czy mi się chce), odpalę kompa i nagle jest godzina 21. I teraz bywa różnie. Albo jest to czwartek i trzeba zrobić projekt na następny dzień, albo siedzę dalej przed kompem.
Dlatego taka rada ode mnie: urozmaicaj sobie życie, ale nie zamianą kolejności trójkąta bermudzkiego, a zamianą tych bzdur, którymi się zajmujemy na rzeczy pożyteczne.
Śmierć
Brzmi groźnie, prawda? Ale ja wcale się jej nie boję. No tak... Bo przecież zazwyczaj boimy się tego co jest po śmierci, ale o tym zaraz. Wiem, że miałem obiektywnie podejść do sprawy, ale nie daje mi to spokoju. Wierzysz, czy nie - nie ma to różnicy. A zresztą. Masz swoje własne sumienie, wiesz co jest dobre co złe. Choćby samo "Prawo Naturalne". Jak już żyjesz wg niego to jest to ogromny plus. A jeśli nie wierzysz, bo nie jesteś pewien czy tam po drugiej stronie ktoś jest, albo że nie ma naukowych dowodów na istnienie Boga... Przyjaciel powiedział mi kiedyś takie ważne słowa: "Skoro nie wierzysz w Boga, a widzę że jesteś "dobry", że dobrze czynisz, to co Ci zależy zacząć chodzić do Kościoła, posłuchać kazań itd.? Czy to coś zmieni w Twoim życiu, skoro byłeś taki cały czas tylko że bez tego? Zmieni! Bo jeśli Bóg naprawdę istnieje, to masz gwarancję życia wiecznego!, a jeśli nie... to nic nie tracisz."
"Nowy rozdział"
No dobra, ale gramy w tą grę zwaną "Życie" i co dalej? No bo w końcu musi się skończyć ten ważny rozdział śmiercią. No i tu jest pytanie: "Czy jest kolejny poziom?".
Bez zastanowienia mogę stwierdzić, że skoro "Życie" miałoby się skończyć na pierwszym rozdziale, to jest to strasznie słaba gra. A dodając do tego Boga: Jeśli Bóg nas stworzył tylko na chwilę to tak naprawdę po co? Ale na szczęście w poprzednie zdanie nie wierzymy, bo wierzymy w słowa "...dusza ludzka jest nieśmiertelna..." oraz w te: "Bóg Cie kocha i ma dla Ciebie wspaniały plan". Dziwny byłby ten plan, gdyby kończył się na śmierci. Moim zdaniem życie po śmierci istnieje, a jakie ono jest i będzie... kiedyś się dowiemy, ale na razie cieszmy się tym co jest, tym co mamy i próbujmy dążyć do, nie tyle co własnego szczęścia, ale przede wszystkim uszczęśliwiania innych.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Żyjemy po to, aby umrzeć"
Z jednej strony tak, ale nie do końca. Żyjemy po to, aby żyć. Na końcu jednak zawsze jest ta śmierć. Czym ona jest? Tak jak wcześniej pisałem, codziennie niejednokrotnie zmagamy się z różnymi problemami. Zacznę od pojęcia "śmierć częściowa". No i wrócę też do tego, że jestem człowiekiem głęboko wierzącym.
"Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz" (ks. Piotr Pawlukiewicz)
Przeczytaj i posłuchaj więcej na ten temat
Powiem tylko krótko. Nie trudno zinterpretować to zdanie. Na co dzień popełniamy błędy, żyjemy schematycznie. Wiadomo - to jest złe! Jak to powiedział ks. Pawlukiewicz, niektórzy to mają taki trójkąt wzajemnej adoracji, gdzie życie wygląda tak: Komputer -> Lodówka -> Łóżko. Takie zamknięte koło. I tak przez 6 dni w tygodniu. Dlaczego przez 6? Bo w niedzielę jest święto! I jest: Lodówka -> Komputer -> Łóżko - tak dla odmiany. Przyznam, że czasem i moje życie tak wygląda i wcale nie jestem z tego dumny. Wstaję rano, spakuję się szybko i ruszam na uczelnię. Wracam, może zjem obiad (zależy czy mi się chce), odpalę kompa i nagle jest godzina 21. I teraz bywa różnie. Albo jest to czwartek i trzeba zrobić projekt na następny dzień, albo siedzę dalej przed kompem.
Dlatego taka rada ode mnie: urozmaicaj sobie życie, ale nie zamianą kolejności trójkąta bermudzkiego, a zamianą tych bzdur, którymi się zajmujemy na rzeczy pożyteczne.
Śmierć
Brzmi groźnie, prawda? Ale ja wcale się jej nie boję. No tak... Bo przecież zazwyczaj boimy się tego co jest po śmierci, ale o tym zaraz. Wiem, że miałem obiektywnie podejść do sprawy, ale nie daje mi to spokoju. Wierzysz, czy nie - nie ma to różnicy. A zresztą. Masz swoje własne sumienie, wiesz co jest dobre co złe. Choćby samo "Prawo Naturalne". Jak już żyjesz wg niego to jest to ogromny plus. A jeśli nie wierzysz, bo nie jesteś pewien czy tam po drugiej stronie ktoś jest, albo że nie ma naukowych dowodów na istnienie Boga... Przyjaciel powiedział mi kiedyś takie ważne słowa: "Skoro nie wierzysz w Boga, a widzę że jesteś "dobry", że dobrze czynisz, to co Ci zależy zacząć chodzić do Kościoła, posłuchać kazań itd.? Czy to coś zmieni w Twoim życiu, skoro byłeś taki cały czas tylko że bez tego? Zmieni! Bo jeśli Bóg naprawdę istnieje, to masz gwarancję życia wiecznego!, a jeśli nie... to nic nie tracisz."
"Nowy rozdział"
No dobra, ale gramy w tą grę zwaną "Życie" i co dalej? No bo w końcu musi się skończyć ten ważny rozdział śmiercią. No i tu jest pytanie: "Czy jest kolejny poziom?".
Bez zastanowienia mogę stwierdzić, że skoro "Życie" miałoby się skończyć na pierwszym rozdziale, to jest to strasznie słaba gra. A dodając do tego Boga: Jeśli Bóg nas stworzył tylko na chwilę to tak naprawdę po co? Ale na szczęście w poprzednie zdanie nie wierzymy, bo wierzymy w słowa "...dusza ludzka jest nieśmiertelna..." oraz w te: "Bóg Cie kocha i ma dla Ciebie wspaniały plan". Dziwny byłby ten plan, gdyby kończył się na śmierci. Moim zdaniem życie po śmierci istnieje, a jakie ono jest i będzie... kiedyś się dowiemy, ale na razie cieszmy się tym co jest, tym co mamy i próbujmy dążyć do, nie tyle co własnego szczęścia, ale przede wszystkim uszczęśliwiania innych.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję za to dobre pytanie.
Zachęcam innych do wysyłania podobnych,
równie intrygujących pytań z różnych dziedzin życia.